12/22/2013

Prolog

Ciemność spowiła niebo, a gwiazdy wysypały się na niej niczym brokat na czarnej kartce papieru. Uniósł głowę do góry i uśmiechnął się niby to sam do siebie a niby do księżyca, stając przed bramą piętrowego domu odziedziczonego po swoich dziadkach. Wsadził jedną dłoń do kieszeni szukając w nich kluczy, a gdy palce natrafiły na metal, oczy rozbłysły mu iskrami nadzieji. Wyciągnął pęk kluczy i otworzył bramę, po chwili stawiając pierwsze kroki na posesji. Trawnik był już zarośnięty, kamienna ścieżka odstraszała każdego, kto na niej stanął choćby na ułamek sekundy, drzewa wyglądały na niebezpieczne. Jednak mimo tego strasznego widoku on, młody mężczyzna o ciemnych brązowych włosach i wielkich łagodnych oczach nie przestraszył się, a wręcz ruszył w głąb posesji jeszcze pewniejszym krokiem. Stanął przed machoniowymi drzwiami, przeczesał swoje rozwiewane przez wiatr włosy, otwierając po chwili wejście do jego nowego domu. Wzrokiem wyszukał jakiegoś włącznika, po kilku sekundach lokalizując go na lewej ścianie. Zapalił światło, które bardzo szybko rozświetliło mały hol. Ponownie uśmiech zakwitł na jego delikatnej twarzy, obserwując wszystko wokół niego. Ściany pomalowane na złotawy i brązowy, schody prowadzące na piętro, kilka obrazów autorstwa jego dziadka, oraz piękne antyczne meble, nadające pomieszczeniu idealną atmosferę.
Wszedł więc do drugiego pokoju na prawo od niego. Zapaliwszy światło stwierdził szybko, że trafił do kuchni. Jasne kafelki na ścianach oraz ciemne drewno na podłodze, orzechowy stół, wielkie okno z bladozłotawymi firankami. Po chwili wyszedł z kuchni i udał się do naprzeciw leżącego pokoju, który okazał się być salonem.
Wbrew temu, co znajdowało się w holu i kuchni, tutaj było więcej bardziej nowoczesnych mebli oraz sprzętów. Wygodnie wyglądająca skórzana kanapa, niski stolik z przezroczystą szybą po środku, dwa fotele, biblioteczka z masą grubych książek, kolejne obrazy jego dziadka oraz telewizor, którego nikt prócz niego samego nie spodziewałby się tutaj. Nie wchodził głębiej, tylko poszedł po schodach, chcąc zobaczyć resztę pomieszczeń. Pierwszy na jaki trafił na piętrze był łazienką. Biała okafelkowana podłoga oraz niebieskie ściany, małe okno, wielka wanna z prysznicem oraz wielkie lustro.
Następnym pomieszczeniem była sypialnia dla gości. Jasnofioletowe ściany, duże łóżko z ciemnofioletową pościelą, przykrytą czarną narzutą oraz ozdobnymi, liliowo-białymi poduszeczkami. Okno zasłonięte było białymi zasłonami, na parapecie stały dwa kwiaty doniczkowe. Na przeciwko łóżka była komoda, obok której znajdowała się szafa. W rogu pokoju, zaraz przy oknie, stało lustro w ciemnej ramie ze złotymi elementami. Nad łóżkiem wisiał kolejny obraz, a na ścianie naprzeciw ległej okna, wisiał zegar z kukułką, który on pamiętał z opowieści mamy.
Na końcu korytarza była właściwa sypialnia. Lecz nim zdążył do niej wejść, usłyszał stukanie kołatką.
Dziwnie zadowolony z tego zszedł na dół szybkim krokiem i pewnie otworzył drzwi. Ujrzał w nich młodego chłopaka, o ciemnych oczach lecz jasnych włosach. Był przemoczony. Gestem ręki zaprosił go do siebie z uśmiechem.
- Jak ci na imię? - spytał.
- Oh Sehun - odpowiedział szybko i cicho chłopak, patrząc niepewnie  na ciemnowłosego.
- Lu Han. Dopiero się wprowadzam, ale kultura nakazuje mi, bym zapytał, czy chciałbyś jakieś czyste ubrania i coś ciepłego do picia czy jedzenia?
- Nie chcę niczego. To oni kazali mi tu wejść -mruknął pod nosem Sehun przenosząc wzrok na sufit.
- Jacy oni? Ktoś cię straszy? - Han był lekko przerażony.
- A tacy jedni.. Uważają, że jesteś duchem, bo nikt nie chce tutaj nigdy wchodzić.
- Cóż, dostałem ten dom po dziadkach i bardzo mi się podoba. Możesz przekazać twoim znajomym, że wcale nie jestem duchem, lecz bardzo realistycznym i rzeczywistym człowiekiem -powiedział dziarsko i uśmiechnął się do Sehuna.
- W tym problem, że nie mogę. Wepchnęli mnie tutaj i zabrali mój rower. Teraz nawet nie mam jak wrócić do domu -powiedział cicho Oh, uciekając wzrokiem od Hana.
- Możesz zostać tu ze mną, jeśli tylko wyrazisz taką chęć. Mam wolną sypialnię.
- Nie chcę nadużywać twojej gościnności. Ale jeśli to naprawdę nie będzie problemem dla ciebie, to chętnie zostanę. Nocą lepiej się nie pałętać tutaj.. - Sehun westchnął cicho. -Wpominałeś coś o czymś ciepłym do picia... Mogę prosić o herbatę?
- Ależ oczywiście! Zaraz przygotuję. Chodź ze mną! -Zawołał wesoło Lu i uśmiechnął się do towarzysza, wchodząc z nim do kuchni. Instynktownie znalazł szafkę z herbatą, kubkami, oraz szufladę ze sztućcami. Wyciągnął po dwie torebki, dwa niebieskie kubki i dwie łyżeczki. Sięgnął także po cukier, bo nie cierpiał pić czegokolwiek bez cukru. - Może być owocowa? - Spytał, by Sehun na wszelki wypadek mógł zmienić wybór. Ten jednal kiwnął głową, zgadzając się na herbatę owocową. Han wrócił więc do robienia gorącego napoju. Kiedy woda się zagotowała, zalał kubki i po chwili postawił jeden przed blondynem. Podał mu również cukier, by wszystko było w porządku. Usiadł z wesołym uśmiechem na krześle obok Sehuna.
- Przepraszam, że pytam, ale mogę wiedzieć, ile masz lat? -zapytał Sehun.
- 22 -odpowiedział szybko Han.
- Jesteś starszy ode mnie o 4 lata?! Nie wyglądasz na tyle! -Zdziwił się blondyn.
- Cóż, jestem przyzwyczajony do tego, nie martw się - uśmiech nie znikał z twarzy ciemnowłosego.
- Jesteś Koreańczykiem?
- Jestem z Chin, ale w Korei mieszkam od 10 lat, stąd to, że umiem bardzo dobrze mówić po koreańsku. -Sehun znów wyglądał na zaskoczonego.
- Naprawdę?
- Zdecydowanie. Ach! Poczekaj moment! Zaraz przyniosę ci czyste i ciepłe ubrania! - zawołał Han zrywając się z krzesła.
- Nie trzeba. Dasz mi je rano.. - Szepnął sennie Sehun i ziewnął. Lu spojrzał na niego z czułym uśmiechem. Kiwnął głową i wstał z blondynem z krzesła, udając się po chwili na górę.
- Tu będziesz spał, dobrze? Jakbyś wstał szybciej ode mnie, to nie krępuj się i obudź mnie. Moja sypialnia jest na końcu korytarza.. -Szepnął Han i spojrzał na pół przytomnego Sehuna.
- Nie chcę spać sam - Lu spojrzał na niego i przełknął ślinę. Westchnął cicho i po dłuższym namyśle, zgodził się spać z Sehunem w jednym łóżku, zważywszy na to, że jest ono duże.
- Zazwyczaj śpię nago, ale dziś zrobię wyjątek.. -Zaczął. Jednak poczynania młodszego od niego chłopaka sprawiły, że zmienił zdanie. Przecież to jedna noc, nic im nie będzie, skoro Sehun też śpi nago. Rozebrał się więc cały i wszedł pod kołdrę, przykrywając się nią po czubek nosa. Nagle poczuł silne ręce wokół swojego ciała i mimowolnie przymknął oczy. Czuł się bezpiecznie przy kimś, kogo poznał ledwie godzinę temu. Po raz pierwszy w życiu spał spokojnie całą noc, bez ruszania się z miejsca, a Sehun trwał przy nim cały czas.
Nawet o świcie, kiedy to pierwsze promienie słońca ich obudziły, ani jeden ani drugi nie ruszył się, nie chcąc psuć tej chwili. Lu poczuł, że to będzie początek czegoś większego, a Sehun poczuł, że znalazł kogoś odpowiedniego dla swojego życia.